Szlaki – określane wspólną nazwą Camino de Santiago – to drogi pielgrzymów, którzy od średniowiecza zmierzali z całej Europy do grobu św. Jakuba w hiszpańskiej Galicji. Ich drogi, a zwłaszcza wielki współczesny rozkwit zainteresowania nimi, to fenomen, który wymyka się próbom szybkiej oceny.
Dlaczego właśnie teraz następuje ich renesans? Co sprawia, że dziś setki tysięcy ludzi (często niemających już nic wspólnego z Kościołem czy religią) – zamiast wakacji all-inclusive na Costa del Sol – wybierają codzienne zmaganie w słońcu i kurzu? Fenomen Camino dostarcza dziś fascynujących pytań zarówno pielgrzymom, jak i przedstawicielom wielu dziedzin nauki (socjologom, antropologom, historykom).
Faktem jest, że do odnowy Camino de Santiago przyczyniło się wiele czynników: odtworzenia niezbędnej infrastruktury pielgrzymkowej, uznanie Camino za jeden z Europejskich Szlaków Kulturowych oraz wpisanie go na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Promocję dróg jakubowych zapewniła pop-kultura, dla której Camino stało się wdzięcznym tematem. „Pielgrzym” – światowy bestseller Paulo Coelho, którego akcja dzieje się na Camino – ściągnął do Hiszpanii peregrinos z całego świata, a jednocześnie przyniósł rozkwit tzw. alternatywnych form duchowości na niegdyś katolickim szlaku. Dodatkowo książka aktorki Shirley MacLaine („The Camino. A Pilgrimage of Courage”) pogłębiła jeszcze postrzeganie Camino jako drogi samopoznania i wewnętrznego „oświecenia”, a nie pokutnej formy pobożności. Efektem tego, dziś na drogach do Composteli częściej można spotkać ludzi „poszukujących”, ateistów czy „chrześcijańskich ateistów” (używając określenia Oriany Fallaci) oraz zwykłych turystów, niż osoby głęboko wierzące.
W takim kontekście rodzą się (bynajmniej u katolików) frapujące pytania: czy szlak do grobu Apostoła Jakuba jest tym, czym – ze względu na swoje korzenie – powinien być? Czy Kościół nie oddaje dziedzictwa średniowiecznych pątników w ręce propagatorów pseudo-duchowości? Czym ten szlak jest dzisiaj dla Kościoła katolickiego?
Taki był pierwszy, główny impuls do rozpoczęcia badań nad Camino de Santiago. Gdy bowiem w roku 2006 po raz pierwszy wędrowałam do Composteli, pytania te rodziły się z moich doświadczeń i obserwacji, a ich echa odbijały się w rozmowach z napotykanymi po drodze pielgrzymami. Zamknięte drzwi kościołów i pustki podczas Mszy Świętych (tam, gdzie były one celebrowane) dawały poczucie, że oto wyobraźnia współczesnych pielgrzymów została podbita przez New Age. Z drugiej strony, świadectwa napotykanych po drodze osób – wierzących, poszukujących, nawróconych – powstrzymywały przed nazbyt pochopną klasyfikacją Camino jako zdeformowanej formy religijności. Były dowodem, że Camino nadal jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem, przemiany życia, cudów. Można powiedzieć, że w ten sposób – z każdym przebytym kilometrem drogi – rosła i nadal rośnie chęć zgłębienia fenomenu Camino.
Agnieszka Jaworska
Dzień dobry. Bardzo mi zależy by podczas pielgrzymki do Santiago de Compostela być codzienne na Eucharystii. Myślę lecieć 18 stycznia do Porto. Stamtąd do Santiago. Jednak czy wybierając szlak nad Oceanem np następującą trasą będzie możliwość codziennie być na Mszy Świętej? Jaką trasę z Porto należy wybrać by mieć pewność że codziennie będę na Eucharystii?
OdpowiedzUsuń